2009/04/26

Ślęża 24.04.08

Była to już moja druga próba wyjazdu do Sobótki i spróbowania własnych sił na podjeździe diabelkiej góry Ślęży ;).
Tym razem nic mi już nie przeszkodziło, trochę pogubiłam się po drodze (nie moje "tereny") i nadrobiłam kilka kilometrów, ale szczęśliwie dojechałam i po krótkim odpoczynku w centrum ruszyłam w stronę słońca :).
Po przeanalizowaniu mapy stwiedziłam, że najszybciej dojadę żółtą trasą. Niestety już na samym początku droga okazała się zbyt stroma i kamieniesta jak na moje możliwości, więc wjechałam z prawej strony na szlak rowerowy, który nie prowadził na szczyt (wyczytałam to już na szczęście wcześniej w jakimś czasopiśmie rowerowym).



Trochę martwiło mnie to, że ciągle traciłam wysokość zamiast wjeżdżać pod górę... ale po jakimś czasie trafiłam na małe skrzyżowanie, na którym wybrałam szlak niebieski. Na nim częściowo dało się jechać, częściowo się nie dało. Po małej wpinaczce rowerowej okazało się, że dalej w prawo prowadzi niebieski szlak- tym razem rowerowy. Tutaj już było przyjemnie i bezproblemowo. Następnie znów musiałam z niego zrezygnować na rzecz żółto- czerwonego prowadzącego na szczyt.
Droga była kamieniesta, więc większości odcinku nie dałam rady przejechać.
Po drodze spotkałam aż dwóch turystów, którzy twierdzili, że "współczują mi" takiej męczarni (nie wiem o co m chodziło:P). Po dłuższym czasie jakoś wkulałam się na górę ;)
PS. Więcej zdjęć w moim Albumie na PicasaWeb ;)